Dzisiejsza uroczystość Trójcy Przenajświętszej przypomina nam o naszej wierze w jednego i jedynego Boga, który objawił się nam w trzech osobach. Gdybyśmy chcieli wyrazić tą prawdę w języku matematyki trzeba by było chyba zapisać że 1+1+1=1 Takie równanie wydaje się być całkowicie fałszywe, toteż wielu ludziom nauki, którzy na co dzień posługują się językiem matematyki, aby opisać rzeczywistość, wydaje się, że Bóg nie istnieje. Myśląc w ten sposób zapominają o tym, że jest wiele fragmentów rzeczywistości nieopisywalnych językiem matematyki, które są realną częścią naszego życia. Rzeczywistość i jak nasze ludzkie życie jest zbyt bogate aby zamknąć je w jakimkolwiek języku, zwłaszcza tak sztucznym jakim jest precyzyjny język matematyki. Jeśli tak jest z rzeczywistością ludzką, to co dopiero z boską. 

Pismo Święte uniknęło pokusy aby zamykać Boga w jakieś ścisłe formuły i dlatego nie znajdziemy na jego kartach wobec Boga określenia Trójca Święta. Owszem jest w nim wiele fragmentów świadczących o tym, że Bóg nie jest w swej boskości osamotniony. I tak na przykład w Starym Testamencie we fragmencie opisującym stworzenie człowieka Bóg mówi do siebie uczyńmy człowieka na nasze podobieństwo. Nie używa wobec siebie liczby pojedynczej lecz mnogiej, co by sugerowało, że jest więcej bogów niż tylko jeden. Podobnie w innym fragmencie czytamy, że Abrahama Bóg nawiedził w trzech przybyszach. Z drugiej strony w całym Starym Testamencie z mocą podkreśla się, że jest tylko jeden Bóg. Podobnie z taką samą determinacją, że jest tylko jeden Bóg świadczy również Nowy Testament, który mówi jednakże o Ojcu, Synu i Duchu Świętym. Wobec takich pozornie sprzecznych świadectw nic dziwnego, że wśród ludzi wiary zrodziło się pytanie: jak to jest z tym naszym Bogiem? Wierzymy w jednego Boga czy w trzech Bogów? A jeśli w jednego, to dlaczego mówimy o Ojcu, Synu i Duchu? Czy to jest tylko kwestia nazwy czy może realnej różnicy między nimi? I tak się zrodziła teologia – nauka o Bogu, która próbuje coś o Nim powiedzieć i zrozumieć to świadectwo jakie daje o Nim Pismo Święte i natura. Bo nie zapominajmy o tym, że Pan Bóg mówi również o sobie przez naturę, przez dzieło stworzenia, którym my ludzie również jesteśmy.   

Toteż natura posłużyła teologom aby wrazić coś z tajemnicy Boga trójjedynego. W różnych obrazach odwołujących się do natury próbowali oni przybliżyć nam tajemnicę Boga. I tak na przykład Tertulian jeden z pierwszych teologów chrześcijańskich mówiąc o Bogu posługuje się obrazami: drzewa, strumienia i promienia. Tertulian mówi tak: „I mógłbym stwierdzić bez wahania, że synem korzenia jest drzewo, źródła – strumień, a Słońca – promień, ponieważ wszelki początek jest rodzicem, a wszystko co pochodzi z jakiegoś początku jest potomstwem. Tym bardziej Słowo Boga, które nawet w ścisłym sensie przybrało imię Syna. Nie da się jednak oddzielić ani drzewa od korzenia, ani strumienia od źródła, ani promienia od słońca, podobnie jak Słowa od Boga. Na podstawie formy tych przykładów oświadczam, iż głoszę dwóch: Boga i Jego Słowo, Ojca i Jego Syna. Albowiem i korzeń i drzewo to dwie rzeczy, lecz połączone; źródło i strumień to dwie postaci, lecz nierozdzielne, słońce zaś i promień, to dwie formy, lecz ściśle związane.” To przykład w jaki sposób teolog próbuje dociec tajemnicy jedności i rozdzielności Boga. W tym rozważaniu brakuje nam oczywiście obecności trzeciej postaci Trójcy Świętej – Ducha Świętego. W dalszym ciągu swego rozważania Tertulian znajduje również i dla niego miejsce I tak dalej czytamy: „Trzecim – naturalnie – względem Boga jest Duch z Syna, tak jak trzecim względem korzenia jest owoc z drzewa, trzecim też względem źródła jest rzeka biorąca początek ze strumienia, trzecim względem słońca jest punkt świetlny na końcu promienia.” 

Te obrazy Boga Trójjedynego nie wszystkich teologów zadawalały, co nie jest niczym dziwnym, bo są one tylko dalekim przybliżeniem rzeczywistości Boga. To jednak nie powstrzymywało ich do wymyślania swoich obrazów Boga, które czasem nawiązywały do poprzednich obrazów a czasem nie. I tak na przykład św. Efrem modyfikuje nieznacznie obraz Tertuliana przypisując odpowiednio symbole słońca – Bogu Ojcu, światła słonecznego – Bogu Synowi, zaś ciepła słonecznego Duchowi Świętemu. Jeszcze inaczej o Bogu mówił św. Ireneusz. Stwierdzając, że całe stworzenie jest dziełem Trójcy Świętej wprowadza piękny obraz dwóch rąk Ojca, którymi są Syn i Duch Święty. Odrzucając sugestię jakoby człowieka ukształtowali aniołowie św. Ireneusz pisał: „A więc nie stworzyli nas aniołowie, gdyż aniołowie nie mogli stworzyć podobieństwa Bożego, nikt inny także poza samym Bogiem, tym bardziej żadna moc, która oddaliła się od Ojca wszechrzeczy. Bóg nie potrzebował ich także do pomocy w tworzeniu tego, co wcześniej do istnienia przeznaczył, jakby sam nie miał własnych rąk. Jest przecież przy nim zawsze Słowo i Mądrość, Syn i Duch, dzięki którym i w których uczynił wszystko z własnej woli i zamiaru.” Rozważając tajemnicę Trójcy Świętej św. Augustyn z kolei przywołuje obraz ludzkiej pamięci, rozumu i woli aby coś oddać z tajemnicy Boga. Wszyscy jednak wielcy teologowie próbując w swych dziełach opisać tajemnicę Boga byli świadomi niewystarczalności ludzkiego języka do oddania tej tajemnicy. I tym się różnili od wielu dzisiejszych naukowców, którzy w swej zarozumiałości chcieliby zamknąć tajemnicę Boga w ludzkim słowie, a kiedy im się to nie udaje odrzucają istnienie Boga nie zauważając, że jednocześnie ubóstwiają naukę albo język. 

 Wielcy teologowie uznając niewystarczalność ludzkiego języka do opisania tajemnicy Boga nie odrzucali Boga ale też nie uznawali, że ich próby są daremne ale nade wszystko używali swego języka aby Boga wielbić. I tak św. Augustyn w swych słynnych „Wyznaniach” pisał: „Czymże więc jesteś, Boże mój? Tylko do Ciebie wołam, Pana Boga! Bo któż jest Bogiem oprócz Pana? Jakiż jest Bóg oprócz Boga naszego? O najwyższy, najlepszy, najmożniejszy, bezgranicznie wszechmocny, najbardziej miłosierny i najsprawiedliwszy, najgłębiej ukryty i najbardziej obecny, najpiękniejszy i najsilniejszy, zawsze istniejący a niepojęty! (…) Wszystko stwarzasz, karmisz, prowadzisz ku doskonałości. Szukasz, a niczego Ci nie brakuje. Kochasz, a nie spalasz się; troszczysz się a nie lękasz; żałujesz, a nie bolejesz; gniewasz się, a spokojny jesteś; dzieła zmieniasz, a nie zmieniasz zamysłu; przygarniasz, co napotkasz, chociaż nigdy tego nie utraciłeś. Nigdy nie jesteś ubogi, a radujesz się zyskiem. (…) Cóż ja tu mówię, Boże mój, życie, słodyczy mego życia święta! I cóż właściwie mówią ci wszyscy, którzy o Tobie mówić usiłują! Lecz biada, jeśli się o Tobie milczy! Choćby najwięcej wtedy mówił człowiek, niemową jest.” 

Nie bądźmy zatem niemowami lecz chwalmy Boga z wszystkich naszych sił i prośmy Go aby On sam raczył się nam objawiać.