Wszystkie religie próbują powiedzieć nam coś o Bogu albo o bogach, których bezpośrednio nie widzimy. Również ateizm ma podobną ambicję. Próbuje nas przekonać, że skoro Boga nie widzimy i namacalnie nie doświadczamy, to znaczy, że Go nie ma. Jest tylko człowiek skonfrontowany ze światem. I w tym świecie człowiek jest najważniejszy. Bóg albo nawet idea Boga dla konsekwentnego ateisty jest nieznośna, bo wydaje się ograniczać jego wolność. Bóg staje się dla niego zagrożeniem. Za takim postrzeganiem Boga albo nawet tylko idei Boga stoi pewne wyobrażenie, pewien obraz Boga. W gruncie rzeczy wcale nie taki nowy, bo już opisany na pierwszych kartach Pisma Świętego. To tam w scenie kuszenia pierwszych ludzi, Kusicielowi udało się przekonać Adama i Ewę, że Bóg jest dla nich konkurentem, zagrożeniem. I dopóki sami nie staną się jak Bóg, to nie zaznają spokoju. Ta historia opisana w Biblii ciągle dzieje się na naszych oczach. Dla wielu ludzi Bóg jest zagrożeniem dla ich wolności. Tak im się wydaje, a to dlatego, że noszą w sobie fałszywe wyobrażenie Boga. 

To jaki obraz Boga nosimy w swym sercu decyduje o naszym nastawieniu do rzeczywistości a w konsekwencji o naszym postępowaniu, o naszym wyborach, po prostu o naszym życiu. I dlatego nie jest obojętne to czy jesteśmy wierzący czy niewierzący, a nawet nie jest obojętne jaką religię wyznajemy. A to dlatego, że obraz Boga jaki prezentują różne religie jest różny. Inaczej postrzegają Boga muzułmanie, inaczej chrześcijanie a jeszcze inaczej świadkowie Jehowy czy dajmy na to mormoni. Ba, nawet wśród chrześcijan obraz Boga może się znacząco różnić. W konsekwencji życie chrześcijan, a co dopiero ludzi innych religii znacząco się różni między sobą. 

Która religia zatem jest najlepsza? Czy ta, w której się urodziliśmy? Niekoniecznie. Najlepsza religia to religia, w której obraz Boga jest najbliższy rzeczywistości, najbliższy temu jaki Bóg jest naprawdę. I dlatego każdy człowiek ma prawo, a nawet obowiązek przyglądać się swoim wierzeniom. Byle to czynił w sposób uczciwy. Oczywiście wobec siebie samego. W gruncie rzeczy nie ma dla człowieka ważniejszej sprawy jak właśnie to jaki obraz Boga nosi w swym sercu. 

Wiara katolicka, wiara, którą Kościół nam przekazał, ukazuje nam obraz Boga jaki wyłania się z Pisma Świętego Starego i Nowego Testamentu, a nade wszystko jaki się rysuje na obliczu Jezusa Chrystusa. Z pośród wierzących w Boga tylko chrześcijanie odważają się powiedzieć, że Bóg stał się konkretnym człowiekiem – Jezusem z Nazaretu, którego słowa, czyny, życie zostały opisane w Nowym Testamencie. Nasz obraz Boga zależy od tego na ile znamy Jezusa Chrystusa. To dlatego w każdą niedzielę na mszy świętej czytamy Ewangelię i wspólnie rozważamy słowa, czyny Jezusa aby Go lepiej poznać, zrozumieć. Pamiętamy słowa Jezusa: „kto Mnie widzi, widzi Ojca”. Jezus miał świadomość tego, że jest najdoskonalszym obrazem Boga Ojca. 

I w dzisiejszej Ewangelii również widzimy Jezusa. I jest ona kontynuacją Ewangelii sprzed zeszłej niedzieli. Przypomnijmy sobie o czym ona była. Otóż Jezus, po tym jak dał się swoim uczniom i ludowi trochę lepiej poznać poprzez swoje nauczanie, cuda i uzdrowienia, zapytał ich: kim jestem w waszych oczach i kim jestem w oczach ludu? Odpowiedzi były różne ale najbardziej trafna i prawdziwa była ta, której udzielił Piotr: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego” Tą odpowiedzią Piotr wzniósł się na wyżyny swego intelektu a nawet powyżej, bo Jezus uznając prawdziwość tej odpowiedzi, stwierdził, że Piotr jej udzielił dzięki mocy z wysoka. Dzięki temu, że sam Bóg mu to w tajemniczy sposób objawił. 

A więc Piotr ma w sobie jakiś obraz Jezusa. Całkiem prawdziwy, bo widzi w Jezusie Mesjasza a nawet Syna Bożego. I co się dzieje dalej. Opowiada o tym dzisiejsza Ewangelia. Zaraz po tym jak Piotr nazwał Jezusa Mesjaszem i Synem Bożym Jezus zaczyna mówić o sobie, że będzie cierpiał wiele od faryzeuszy i kapłanów, że będzie zabity przez nich, a po trzech dniach zmartwychwstanie. Mesjasz, syn Boży – zabity? To nie mieści się w głowie Piotrowi. I jak słyszymy zaczyna poprawiać Jezusa a nawet Go strofować. „Nie przyjdzie to na Ciebie.” Piotr nie chce się pogodzić z takim obrazem Mesjasza i Syna Bożego. Reakcja Jezus na zachowanie i słowa Piotra jest natychmiastowa i niesłychanie ostra. „Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku”. Jezus nie chce aby obraz Syna Bożego, Mesjasza (Boga) jaki się kształtuje w sercu Piotra był fałszywy. Swoją ostrą reakcją wyraźnie wskazuje, że ten fałszywy obraz jaki się w sercu Piotra tworzy jest dziełem szatana – największego przeciwnika Boga. Piotr jeśli ma być tym, kto ma utwierdzać wiarę Kościoła, wiarę chrześcijan a taką rolę Jezus mu wyznaczył, nie może nosić w sobie fałszywego obrazu Boga. I potrwa jeszcze trochę – jak to pięknie przekazuje Ewangelia zanim w sercu Piotra utrwali się prawdziwy obraz Jezusa a zarazem Boga. 

Jaki wniosek możemy z dzisiejszej Ewangelii dla siebie wynieść. Pierwszy to ten, że powinniśmy zadbać o właściwy obraz Jezusa jaki w sobie nosimy. I dlatego powinniśmy chcieć poznać lepiej Jezusa. Możemy to uczynić czytając Pismo Święte, a szczególnie Ewangelie, czytając dobre książki o Jezusie, a nade wszystko prosząc Ducha Świętego aby nam ukazywał prawdziwe oblicze Jezusa. A widząc Jezusa widzimy Boga. A widząc Boga wiemy jak postępować, jak żyć. To pierwszy wniosek. A drugi jest taki, że nawet czytając Pismo Święte i mądre książki i modląc się możemy się mylić co do Jezusa. A takie pomyłki drogo kosztują. Na szczęście mamy wśród siebie następcę św. Piotra – to jest papieża i Kościół, którym on kieruje. I do niego, to jest do papieża, a konkretnie do jego nauczania i nauczania Kościoła powinniśmy się zwracać jeśli czegoś nie rozumiemy z życia Jezusa. To w Kościele znajdziemy najprawdziwszy obraz Jezusa a zarazem Boga. I to jest jedyny obraz jaki tak naprawdę potrzebujemy znać. W nim, znajdziemy wszystko co potrzebne do dobrego życia.