„Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, Zbawicielu moim”?

Gdyby nas ktoś znienacka zaskoczył pytaniem (dzieci mają czasem takie pomysły): „Kto ty jesteś? Co mówisz sam o sobie?” To jak byśmy na nie odpowiedzieli?

To ważne i wbrew pozorom wcale niełatwe pytanie. Bo dajmy na to, ktoś w odpowiedzi z dumą twierdzi: jestem dyrektorem ważnego departamentu, albo szkoły, albo nawet ministrem albo wykonuję taki czy inny zawód, albo piastuję taką czy inną funkcję. Tyle, że dyrektorem, ministrem się bywa przez jakiś czas. A co później? To już może lepiej powiedzieć o sobie tak jak pewien znany kaznodzieja celebryta, nie wiem na ile szczerze, mówił o sobie: jestem nikim. W takiej sytuacji przynajmniej można uniknąć rozczarowania.

A jednak, jedna z największych postaci biblijnych, Jan Chrzciciel określał siebie przez funkcję, a raczej misję jaką miał do spełnienia: “Jam głos wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pańską, jak rzekł prorok Izajasz”. To bardzo precyzyjne określenie samego siebie, a przecież nie wyczerpujące tego kim w istocie był Jan Chrzciciel. Ewangelista mówił o nim: świadek. „Pojawił się człowiek posłany przez Boga – Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz został posłany, aby zaświadczyć o światłości.”

Co ciekawe Światłość, o której miał zaświadczyć Jan Chrzciciel a więc Bóg wcielony, Jezus Chrystus powiedział o nim: „między narodzonymi z niewiast nie ma większego od Jana”. Tyle, że od razu zaznaczył: „Lecz najmniejszy w królestwie Bożym większy jest niż on.” Czyżby zatem Jan nie dostał się do królestwa Bożego? Czyżby nie został zbawiony? Nie sposób tak twierdzić. Myślę, że te słowa Jezusa trzeba rozumieć podobnie jak te, które wypowiedział w reakcji na okrzyk pewnej kobiety, która zauważyła: „Błogosławione łono, które Cię nosiło i piersi, które ssałeś” W odpowiedzi Jezus powiedział: “Błogosławieni raczej ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je”. W porządku naturalnym Maryja była Matką Jezusa i Jej wielkość na nim się opierała. Nie znaczy to wcale, że Maryja nie słuchała słowa Bożego i nie zachowywała go. Wręcz przeciwnie. Ona była najpilniejszym słuchaczem słowa Bożego i najlepiej je zachowywała. A więc i z tej racji była błogosławiona i również z tego powodu wynika jej wielkość. Podobnie Jan Chrzciciel największy między narodzonymi z niewiast w porządku naturalnym, ale przecież równie wielki dzięki łasce, którą otrzymał przez Chrystusa.

Czy my jako chrześcijanie jesteśmy pozbawieni tej łaski, którą Jan otrzymał jak i wielu innych po nim? Jeśli tak, to tylko na własne życzenie.

I znów powraca do nas to pytanie: „Kto ty jesteś? Co mówisz sam o sobie?”