„Czego szukacie?” To pierwsze słowa jakie Jezus skierował do ludzi na kartach Ewangelii wg św. Jana. Pierwszymi, którzy je usłyszeli z ust samego Jezusa, byli dwaj uczniowie Jana Chrzciciela. Wcześniej poszli oni za Jezusem, bo tak mówił o Nim ich dotychczasowy mistrz: „Oto Baranek Boży”.
To określenie Jezusa musiałoby być dla nich bardzo tajemnicze, a zarazem pociągające. Dla Żyda żyjącego w tamtym czasie, baranek nie był tym samym co dzisiaj jest dla turysty pstrykającego mu zdjęcie na tle zielonej łąki. Jeśli już wywoływał jakieś emocje i skojarzenia to były one związane z wieczerzą paschalną sprawowaną raz do roku w każdej żydowskiej rodzinie na pamiątkę wyzwolenia z niewoli egipskiej. Baranek był obowiązkowym daniem tej wieczerzy, którego każdy musiał spożyć, jeśli chciał mieć udział w wolności i radości darowanej pobożnym żydom przez dobrego Boga. Gdyby odważyć się na dość kulawe porównanie, to baranek paschalny wywoływał w pobożnym Izraelicie, a takimi byli uczniowie Jana Chrzciciela, emocje podobne tym, które podziela dziś tradycyjny Polak widząc na wigilijnym stole karpia. Wydaje się bowiem, że bez tej potrawy wigilia jest nieważna. Tym bardziej nieważna byłaby Pascha żydowska bez baranka.
Innym skojarzeniem jakie wywoływało słowo „baranek” w umysłach uczniów Jana Chrzciciela, musiał być obraz ofiary przebłagalnej z baranka za grzechy jakie składano w świątyni Jerozolimskiej. Można by również i tu pokusić się o jakieś porównanie do współczesnych skojarzeń bliskich katolikowi. Najbliższym, byłoby chyba skojarzenie z konfesjonałem i wyznawanymi tam grzechami. Barankiem składanym w ofierze byłby w tym przypadku skruszony penitent, który daje Panu Bogu w ofierze siebie, to jest swoje własne grzechy. Tak czy inaczej, określnie Baranek i to w dodatku Boży musiało być dla uczniów Jana dość zagadkowe. Nic dziwnego więc, że poszli za Jezusem.
Ten zaś jak czytamy w Ewangelii, widząc, że idą za Nim, zadał im to fundamentalne pytanie: Czego szukacie? Jezus to pytanie zadaje każdemu, kto idzie za Nim. Skądinąd to chyba najważniejsze pytanie jakie może sobie zadać każdy człowiek. Czego ja tak naprawdę szukam? Czego pragnę od życia?
Uczniowie Jana zapytani przez Jezusa dają Mu inteligentną odpowiedź. Pokazuje ona, że w Jezusie rozpoznali również nauczyciela. Zwracają się do Niego: „Rabbi, to znaczy nauczycielu”. Dobry nauczyciel daje dobre odpowiedzi, najlepszy zadaje uczniom pytania, które otwierają im nowe horyzonty i zachęcają do samodzielnych i owocnych poszukiwań. Jezus jest najlepszym nauczycielem. Chcąc Go lepiej poznać, uczniowie Jana w odpowiedzi na pytanie Jezusa dodają: „gdzie mieszkasz?” Odpowiedź Jezusa jest cudownie prosta: „Chodźcie, a zobaczycie.” Poszli więc, jak czytamy w Ewangelii i zostali u Niego przez jakiś czas. Ten pobyt musiał głęboko zapisać się w ich pamięci, bo zapamiętali nawet godzinę tego spotkania: „Było to około godziny dziesiątej”. Co więcej, w wyniku tego spotkania odkrywają, że Jezus nie jest tylko genialnym nauczycielem ale kimś większym. Jest On Mesjaszem.
Dla Izraelity z pierwszego wieku naszej ery, Mesjasz, to postać większa i bardziej znacząca niż cesarz dla ówczesnego Rzymianina. To prawdziwy Zbawca, ktoś posłany wprost od Boga. Nic więc dziwnego, że jak tylko owi dwaj uczniowie Jana odkryli z Kim mają do czynienia od razu dzielą się tą wieścią z bliskimi sobie osobami. Jedną z tych osób był jak wiemy Szymon, brat Andrzeja, który w wyniku spotkania z Jezusem stał się skałą – Piotrem, na którym Jezus zbudował później swój Kościół.
My chrześcijanie XXI wieku wiemy o Jezusie znacznie więcej niż wiedzieli o Nim uczniowie Jana kiedy Go spotkali pierwszym razem. Wiemy, że Jezus był i jest nie tylko Mesjaszem żydowskim, ale również Mesjaszem Zbawcą wszystkich narodów, a ponadto prawdziwym Bogiem, który stał się człowiekiem. Znamy Jego dalsze życie, nauczanie, cuda. Wiemy, że poniósł za nas śmieć na krzyżu i zmartwychwstał. Wiemy o tym wszystkim przynajmniej teoretycznie. I to jest ważne aby to wiedzieć. Ale może jeszcze ważniejsze jest to, aby to wiedząc, pragnąć spotkać się z Nim, i podobnego spotkania doświadczyć jakie było udziałem uczniów Jana.
Czy to możliwe? Przecież wiemy i wierzymy, że On żyje, zmartwychwstał i obiecał, że pozostanie z nami aż do skończenia świata. Możemy się z Nim spotkać na różne sposoby. Ważne jest, aby tego pragnąć. Przez to pragnienie spotkanie staje się możliwe. Przez pragnienie idziemy do Niego, tam gdzie On „mieszka” i zaczynamy „widzieć” światłem rozumu i serca, że On rzeczywiście jest obecny pośród nas. Gdzie? Na kartach Pisma Świętego, w czasie osobistej modlitwy, w kościele, na Eucharystii, w sakramencie pojednania, w drugim człowieku… Zaczynamy widzieć i rozumieć już nie tylko teoretycznie kim jest Jezus. I co więcej doświadczamy Jego zbawczego działania w naszym życiu… By jednak to się wydarzyło, potrzeba najpierw abyśmy zaczęli naprawdę tego pragnąć.