„Jezus wiedział, co kryje się w człowieku”. (zob. J 2, 25) Sprecyzujmy, Jezus wiedział co kryje się w sercu człowieka, bo to właśnie miał na myśli św. Jan kiedy w swej Ewangelii napisał to zdanie. Czy my moglibyśmy o sobie powiedzieć to samo? Czy my wiemy, co kryje się w sercu drugiego człowieka, albo przynajmniej w naszym własnym sercu? Nasze często pochopne sądy o innych sugerują, że wiemy, ale chwila szczerego namysłu pokazuje nam, że nie wiemy. Wystarczy sięgnąć do pamięci. Ileż to razy zawiedliśmy się na tych, w których pokładaliśmy nadzieję? Ileż to razy mile zaskakiwali nas inni, po których niewiele dobrego się spodziewaliśmy. A jeśli chodzi o nas samych, to wystarczy uświadomić sobie co ostało się z naszych tak zwanych dobrych postanowień. Ile z nich udało się nam zrealizować? Zatem, jeśli trzeźwo i w pokorze oceniamy znajomość siebie samych i innych, to trzeba nam powiedzieć, że słabo siebie znamy i nie wiemy co tak naprawdę w nas się kryje. Według św. Jana Jezus wiedział, „bo dobrze wszystkich znał i nie potrzebował niczyjego świadectwa o człowieku.” (J 2, 24-25) To zdanie mogłoby zabrzmieć arogancko, gdyby nie liczne świadectwa prawdy tych słów. Jezus wielokrotnie pokazywał, że wie co kryje się w sercach ludzi, których spotykał na swej drodze. Oni sami również ze zdumieniem odkrywali, że tak jest w istocie, że On zna tajniki ich serc.
Podobnie, z pozoru aroganckie, wydawało się zachowanie Jezusa w Świątyni Jerozolimskiej kiedy chwycił za bicz, aby z Dziedzińca Pogan wypędzić kupczących tam handlarzy. Stąd, skądinąd zasadne pytanie Żydów: „Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz?” Handel wołami i owcami, które później były ofiarowane w Świątyni oraz wymiana pieniężna miały służyć kultowi i były sankcjonowane i aprobowane przez arcykapłanów. Oni z urzędu byli powołani do tego aby czuwać nad poprawnością kultu. W ich oczach nic złego się nie działo. Jezus zaś, nie należący do kasty kapłańskiej mógł być postrzegany jako uzurpator, jako ktoś kto sam sobie nadaje prawa, które mu nie przysługują. I stąd to pytanie. Jezus bynajmniej go nie odrzuca, ale odpowiada na nie w sposób prorocki, a jednocześnie zagadkowy. „Zburzcie tą świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo.”. Oczywiście, nikt Go wówczas zrozumiał. Świadczy o tym reakcja na te słowa. Później dopiero, po zmartwychwstaniu, najpierw najbliżsi uczniowie zrozumieli ich znaczenie.
Czy my je rozumiemy? Świątynia to miejsce przebywania Boga. Jezus przez swoją znajomość serc ludzkich pokazał, że miał o człowieku wiedzę boską. Zaś przez swoje zmartwychwstanie, że Jego ciało było miejscem przebywania Boga, było prawdziwą świątynią, zburzoną na krzyżu przez ludzi Mu przeciwnych i w cudowny sposób w trzech dniach odbudowaną. Do tej pory, do czasu zmartwychwstania Jezusa, Żydzi byli przekonani, że Bóg mieszka w Świątyni Jerozolimskiej. Ściśle mówiąc, wierzyli, że tam mieszka najświętsze Imię Boga, wiedzieli bowiem, że Bóg prawdziwy nie mieszka w dziełach rąk ludzkich. Wiedzieli doskonale, że cały wszechświat nie ogarnia Boga, który jest większy niż całe stworzenie i transcenduje je w swojej świętości, a jednocześnie ogarnia. Świątynia Jerozolimska była jednak miejscem szczególnej Bożej obecności. Miejscem, w którym Bóg udzielał swojego przebaczenia i łask. Stąd pielgrzymowali do niej z wszystkich zakątków ziemi gdzie mieszkali, aby Bogu oddać chwałę i otrzymać błogosławieństwo. Po zmartwychwstaniu Jezusa okazało się, że Bóg w Nim stał się człowiekiem. Bóg wybrał sobie ciało człowieka na miejsce swego zamieszkania.
Ale to nie koniec tej historii. Wiemy, że Bóg pragnie zamieszkać w sercu każdego człowieka. Co więcej, przez Ducha Jezusa, Ducha Świętego rzeczywiście w nim zamieszkuje. Ciała ochrzczonych stały się świątyniami Boga. Jakie są to świątynie? Co w nich się kryje? Bóg jeden wie. Duch Święty wie. Może potrzebują oczyszczenia? Jakiego? Bóg to wie. Kiedy więc w okresie Wielkiego Postu podejmujemy wysiłek naprawy swego życia i oczyszczenia swego serca pamiętajmy, że Jezus wie najlepiej co nam potrzeba. Prośmy Go zatem pokornie, aby On sam zechciał oczyścić świątynie naszego ciała. On wie najlepiej wie, co w nas się kryje i w jaki sposób przyjść nam z pomocą: co oczyścić, co wyrzucić, a co uzdrowić.